sobota, 8 lutego 2014

Rozdział VII

   Dziś znów obudziłam się z tym dziwnym spokojem. Nie bałam się, że zaraz wpadnę na ojca, a on zrobi mi krzywdę. U Davida mieszka się fantastycznie. Wczoraj nie byłam w szkole, ale dziś muszę iść, żeby nikt nie zaczął niczego podejrzewać. Spojrzałam na budzik chłopaka. Była 6:50. Do lekcji miałam jeszcze ponad godzinę, więc szybko wstałam i zaczęłam się zbierać. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, uczesałam się i ubrałam. Gotowa zeszłam na dół. Była już 7:25, a David ciągle spał. Postanowiłam go obudzić.
-David. Wstawaj, trzeba iść do szkoły-mówiłam łagodnym głosem.
-Jeszcze chwilę mamo-powiedział pół przytomny chłopak. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech i musiałam się mocno wysilić by nie wybuchnąć śmiechem.
-David, to nie twoja mama, to ja Mia. Musimy iść do szkoły-kontynuowałam.
-Mia?!-spytał zdziwiony, otwierając oczy.
-Tak głuptasie. Jest już 7:30. Musimy zbierać się do szkoły-powiedziałam ciągle się uśmiechając.
-Tak jest!-zasalutował zaspany chłopak. Po tych słowach zwlekł się z kanapy i poszedł do swojego pokoju, żeby się ogarnąć. Ja postanowiłam, że w tym czasie zrobię dla nas śniadanie. Udałam się do kuchni i odnalazłam składniki potrzebne do przygotowania naleśników i je zrobiłam. Kiedy ustawiłam danie na stole zauważytał obok siebie Davida. Skradał się, bo chciał mnie nastraszyć, ale mu się nie udało.
-Oj David, David. Musisz się nauczyć skradać-powiedziałam starając się zachować powagę.
-Jak mnie zauważyłaś?? A z resztą nie ważne-powiedział obojętnym tonem i w tym momencie zauważył naleśniki- O jeju! Naleśniki! Kocham cię za to, że je zrobiłaś-teraz w jego głosie słychać było radość.
-No to skoro je lubisz, to jedz szybko, bo się spóźnimy do szkoły-powiedziałam uśmiechając się przy tym.
-Dobra, dobra, ale ty też musisz coś zjeść. Siadaj-wypowiadając ostatnie słowo poklepał miejsce obok siebie, zachęcając mnie bym usiadła. Zrobiłam to z przyjemnością. Już po chwili po naleśnikach nie było ani śladu, a ja byłam najedzona i miałam wyśmienity humor. Po chwili spojrzałam na zegarek. Za 10 ósma. O jeju, spóźnimy się. Posmutniałam odrobinę.
-Hej, Mia coś się stało?-spytał troskliwie mój towarzysz.
-Jest za 10. Nie zdążymy-powiedziałam zrezygnowana.
-My byśmy nie zdążyli?-spytał rozbawiony i biegiem wyciągną mnie za rękę z jego posiadłości. Po drodze ledwie udało mi się złapać moją torbę. Kiedy byliśmy na ulicy David wziął mnie na ręce i z ogromną prędkością pobiegł do szkoły. Po drodze śmiałam się i próbowałam wyrwać chłopakowi, ale to było na nic. Postawił mnie dopiero przed szkołą. Nie wiem jakim cudem, ale zdążyliśmy na zajęcia. Ten dzień w szkole wyjątkowo mi się dłużył, ale co poradzę. Kiedy wreszcie skończyła się męka wyszłam na dziedziniec, pożegnałam się ze swoją paczką i razem z Davidem ruszyłam w stronę jego domu. /kiedy dochodziliśmy do parku zobaczyłam mojego ojca. Szedł w naszym kierunku, ale w pierwszej chwili chyba mnie nie zauważył. Miałam nadzieje, że uda mi się umknąć niezauważona, ale się nie udało. Już po chwili tato na cały park krzyczał moje imię i wyzwiska skierowane we mnie. Nie miałam siły tego słuchać. Zaczęłam płakać. Wtedy on podszedł do mnie i chciał uderzyć, ale David powalił go na ziemie.
-Nie ładnie to tak-powiedział chłopak zimnym głosem. Po tych słowach pociągną mnie za sobą do mojego tymczasowego domu. Ja ciągle cicho szlochałam, więc gdy tylko przekroczyliśmy drzwi jego domu przytulił mnie. Zrobiło mi się lżej na sercu. Mocniej się w niego wtuliłam i rozpłakałam jak małe dziecko. Kiedy udało mi się uspokoić David podał mi obiad, a następnie razem odrobiliśmy lekcje. Było naprawdę miło. Poprawił mi się humor. I było dobrze, dopóki nie przypomniałam sobie, że już wkrótce muszę wrócić do domu. To było przecież nie uniknione. Jak mogłam o tym zapomnieć i pomyśleć, że będzie dobrze. Przecież nie będzie dobrze. Wrócę tam i to piekło zacznie się od nowa, a złość ojca może być ogromna po tym co zrobiłam. Byłam załamana i ustalałam w głowie czarne scenariusze. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Natychmiast znalazł się przy mnie David, przytulił, próbował pocieszać, ale tym razem nawet on nie był w stanie nic zrobić z moim okropnym humorem. Byłam bardzo zmęczona, a chłopak nic nie mówiąc zaniósł mnie do swojego pokoju. Położyliśmy się razem na jego łóżku, a ja wycieńczona płaczem zasnęłam w błyskawicznym tempie.

niedziela, 2 lutego 2014

Małe info :)

   Hej! Chciałabym was przeprosić, że tak długo nie dodawałam nowego rozdziału, ale miałam ferie i byłam na nartach. Nie miałam tam dostępu do internetu. Czasu też brakowało. W najbliższym czasie powinien się pojawić nowy rozdział. I mam jeszcze taką prośbę : jeżeli to czytacie zostawcie komentarz :) Nawet nie wiecie jaką to daje motywację do dalszego pisania...

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział VI

   Kiedy się dziś obudziłam czułam dziwny spokój. Wiedziałam, że, przynajmniej na razie, ojciec mnie nie skrzywdzi. Było mi lżej na sercu, bo w końcu powiedziałam komuś o swoich problemach. Wreszcie to z siebie wyrzuciłam. Przy Davidzie nie musiałam dusić w sobie uczuć. Przy nim mogłam dać ujście emocjom. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam śliczny salon. David ma szczęście, że ma taki dom i prawdziwą, kochającą rodzinę. Rozejrzałam się wokół siebie. Zauważyłam Davida siedzącego obok mnie i patrzącego na mnie. Kiedy zobaczył, że się obudziłam i patrzę na niego szybko spuścił głowę.
-Dzień dobry Mia. Jak się spało?
-Hej. Bardzo dobrze mi się spało-powiedziałam lekko się uśmiechając. Po raz pierwszy od dość dawna mój uśmiech nie był wymuszony, był szczery.
-Dlaczego śpisz na kanapie?-spytał z wyrzutem.
-Oj przestań. Jestem tu gościem. Poza tym kanapa jest bardzo wygodna.
-No dobrze. Mam do ciebie prośbę. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale naprawdę mi zależy-spowarzniał.
-Powiedz o co chodzi. Nawet jeżeli to będzie bardzo trudne, zrobię to dla ciebie, za to, że pozwoliłeś mi tutaj zostać-powiedziałam cicho. Byłam bardzo niepewna. Wiedziałam, że chodzi o coś, związanego z moim ojcem, a mówienie o tym, a co dopiero robienie czegoś w tej sprawie naprawdę mnie boli.
-Wiesz, bo chciałbym zobaczyć twoje siniaki, rany. Może będę mógł ci jakoś pomóc-powiedział zawstydzony. Źle się czułam z tym, że chce ode mnie czegoś takiego, ale postanowiłam wypełnić jego prośbę.
-Zgoda. Poczekaj chwilkę. Zaraz wrócę-kiedy to powiedziałam poszłam do łazienki. Rozebrałam piżamę. Zostałam w samej bieliźnie i poszłam do chłopaka. Kiedy mnie zobaczył w jego oczach widziałam przerażenie, większe niż wcześniej. Musiał być w szoku. Moje ciało było mocno zmasakrowane. Pełno sińców na nogach, plecach, brzuchu, rękach. Trochę gojących się ran. Blizny. David do mnie potrzedł i zaczął jeździć ręką po moim ciele. Dotykał każdej rany, blizny, siniaka. Nie czułam się z tym dobrze, ale postanowiłam mu na to pozwolić. Do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciałam pozwolić im wypłynąć, ale nie udało mi się ich zatrzymać. Zaczęłam się lekko trząść. Mocno zacisnęłam oczy. Po chwili David podszedł do mnie z przodu i przytulił delikatnie. Wtuliłam się w jego ramię i zaczęłam płakać. Nic nie mówiliśmy. Chłopak delikatnie gładził moje włosy. Po jakimś czasie zabrał mnie, ciągle płaczącą, do swojego pokoju, położył na łóżku i przykrył ciepłym kocem. Odrobinę się uspokoiłam, a chłopak na chwilę wyszedł, po to, by wrócić ze śniadaniem dla mnie. To był naprawdę miły gest. Pomimo iż nie miałam apetytu zjadłam przygotowane przez niego śniadanie. Później poczułam się zmęczona i zasnęłam w ramionach chłopaka.
   Kiedy się obudziłam, na zewnątrz zaczynało się ściemniać. Chłopak ciągle przy mnie siedział i patrzył na mnie z czułością i troską. Poczułam, że muszę mu podziękować i go przeprosić.
-David?
-Tak?
-Chciałabym ci podziękować za wszystko co dla mnie robisz. Jako jedyny zauważyłeś moje problemy. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi pomagasz, będąc teraz ze mną. Chciałabym cię też przeprosić, za to, jaka oschła byłam dla ciebie. Przepraszam też za to, że robię ci kłopot...
-Nie przepraszaj i nie dziękuj, bo tak naprawdę nic dla ciebie nie zrobiłem-przerwał mi. Nic więcej nie mówiłam, tylko się do niego przytuliłam. Teraz potrzebowałam bliskości.
-Chodź ze mną na dół Mia. Musisz coś zjeść. Zrobię ci coś dobrego-powiedział uśmiechając się lekko i pociągnął mnie za rękę na dół. Ciągle byłam w samej bieliźnie, więc zanim zeszłam, ubrałam się w luźne dresy i ciepłą bluzę. Kiedy dotarłam do kuchni David podał mi spaghetti. Było naprawdę pyszne, a ja byłam głodna, więc zjadłam je ze smakiem.
-Dziękuję-powiedziałam po skończonym posiłku.
-Nie ma za co-odparł uśmiechając się.
-Było pyszne. Teraz po nas posprzątam-powiedziałam i wstałam.
-Nie ma mowy. Idź do salonu, ja to zrobię-protestował.
-Tyle dla mnie robisz. Pozwól, że chociaż w ten sposób ci się odwdzięczę-nie słyszłam dalszych protestów. Wzięłam naczynia i zaniosłam do kuchni, gdzie je umyłam. Następnie pościerałam ze stołu, na którym jedliśmy. W kuchni też przetarłam blat i umyłam naczynia, w których chłopak gotował. Kiedy skończyłam poszłam do Davida. Chłopak musiał być nieźle zmęczony, bo zasnął na kanapie, w pozycji siedzącej. Uśmiechnęłam się pod nosem i do niego podeszłam. Położyłam go i okryłam kocem, pod którym spałam zeszłej nocy. Ja również byłam zmęczona, mimo że przespałam prawie cały dzień. Nie mając innego wyjścia udałam się do pokoju chłopaka. Umyłam się jeszcze i położyłam w jego łóżku. Nawet nie zauwarzyłam, kiedy zasnęłam.

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział V

   Kiedy się dziś obudziłam i rozejrzałam nie wiedziałam gdzie jestem. Poczułam dziwny niepokój. Na szczęście wkrótce przypomniałam sobie o wczorajszych wydarzeniach i trochę się uspokoiłam. Davida nie było obok mnie więc musiał się już obudzić. Wiedziałam, że czeka mnie rozmowa z nim. To było dla mnie trudne, ale wiedziałam, że nie uniknę tej rozmowy. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam zaspane oczy. Ciągle półprzytomna wstałam i postanowiłam znaleźć Davida. Zeszłam na dół, do kuchni i zobaczyłam go, robiącego śniadanie.
-Dzień dobry-powiedziałam cicho.
-O już wstałaś. Cześć.
-Chciałabym ci podziękować za przenocowanie mnie-ciągnęłam nieśmiało.
-Nie masz za co dziękować. Ale proszę cię wyjaśnij mi co się stało-powiedział błagalnym tonem.
Czułam, że się o mnie boi. To było baardzo dziwne uczucie. Ale nie odpowiedziałam mu. Spuściłam tylko głowę. Chłopak podszedł do mnie i przejechał dłonią po siniakach na moich nogach. W jego oczach widziałam strach. Oderwał wzrok od moich nóg i spojrzał mi w oczy.
-Mia, naprawdę się o ciebie boję. Proszę powiedz kto ci to zrobił.
-To jest długa historia. Ja nie czuję się jeszcze na siłach, żeby o tym opowiadać-powiedziałam, tym razem patrząc mu w oczy.
David chciał coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy trzask drzwi. Pobiegłam na górę, do jego pokoju. Nie chciałam, by ktoś jeszcze zobaczył moje siniaki. Ubrałam się w to, w czym wczoraj tutaj przyszłam i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.
-Mamo, bo jest taka sprawa...-mówił David, dosyć nieśmiało.
-O co chodzi? Mów szybko bo mi się spieszy-odpowiedziała zdenerwowana kobieta.
-Bo rodzice mojej koleżanki wyjeżdżają na tydzień i tak się zastanawiam czy ona nie mogłaby tu przez ten czas zostać.
-Mnie i tak nie będzie, więc może się tutaj zatrzymać. Ale macie się zachowywać-mówiła obojętnym tonem.
Dalej już nie słuchałam. Usiadłam na łóżku w pokoju Davida i zastanawiałam się dlaczego on to dla mnie robi. Ja w stosunku do niego byłam zimna, obojętna, a on dawał mi to, czego brakowało mi w domu. Wsparcie i to ogromne. Dobrze, że będę mogła tu zostać, bo już sobie wyobrażam w jaki szał musiał wpaść wczoraj ojciec. Nie miałam po co wracać do domu. Niestety mogę tu zostać tylko tydzień. Później będę musiała wrócić do tego piekła. Na razie postanowiłam cieszyć się wolnością. Cały tydzień bez ojca. Moje rozmyślenia przerwał ciepły głos Davida.
-Mia, mam dla ciebie propozycje. Może zostaniesz tutaj przez tydzień? Moja mama wyjeżdża służbowo, a ja nie chcę być sam.
-W sumie to czemu nie. Chętnie zostanę-mówiłam z udawany zaskoczeniem.
-W takim razie chodźmy po twoje rzeczy-powiedział wesoło.
-Ja pójdę sama, ale później-powiedziałam i posmutniałam. No tak rzeczy. A co jeżeli ojciec akurat będzie w domu? Przecież mnie nie wypuści. Prawdopodobnie pobije, może posunie się do czegoś więcej...
-Ale dlaczego nie chcesz mnie zabrać ze sobą?
-Po prostu. Chcę pójść sama i koniec. Nie zmienię zdania.
-Jak chcesz. To twoja decyzja-on również posmutniał.
-No dobrze. Możesz iść ze mną-nie wiem dlaczego to powiedziałam. Chyba dlatego, że był dla mnie taki miły, pozwolił u siebie zostać, a gdy zabroniłam mu iść ze mną po rzeczy posmutniał. Zaczynałam go lubić. On jako jedyny zauważył moje problemy. On starał się mnie wspierać.
-To świetnie. Kiedy idziemy?-spytał.
-Możemy za godzinę-powiedziałam ze sztucznym, delikatnym uśmiechem.
-Nie musisz przy mnie udawać szczęśliwej. Przecież widzę, że ten uśmiech nie jest prawdziwy, tylko wymuszony. Dobrze go wyćwiczyłaś. Wiele osób naprawdę uważa, że jest szczery-mówił ze spokojem w głosie. Ja, zawstydzona spuściłam głowę. Jak to możliwe, że akurat ON zauważył, że uśmiech jest fałszywy. Nikt z mojego otoczenia, nawet jeśli zna mnie od wieków tego nie zauważył. David zna mnie tak krótko, a już to rozszyfrował. Może mu na mnie zależy? Nie, to niemożliwe. Na mnie nie zależy NIKOMU!! David musiał zauważyć moje zawstydzenie, bo znów do mnie zagadnął.
-Chodź. Odświeżysz się i pójdziemy do ciebie. I się tak nie przejmuj-mówiąc ostatnie zdanie lekko się uśmiechnął.
-Skąd wiesz, że nie uśmiecham się szczerze?-postanowiłam spytać.
-Widzę to po twoich oczach. Cały czas są takie smutne, a ty wydajesz się bardzo nie obecna-wytłumaczył mi.
Ja nie mówiłam już nic tylko poszłam do toalety i w miarę się ogarnęłam. Kiedy byłam gotowa wyszłam z toalety i poszłam w stronę pokoju Davida. Usłyszałam, że chłopak rozmawia z kimś przez telefon, więc postanowiłam nie przeszkadzać. Usiadłam na podłodze, w pobliżu drzwi i czekałam, aż skończy. Słyszałam, że się z kimś kłóci, bo podniósł głos. Nie chciałam wnikać w szczegóły. Siedziałam jeszcze chwilę, ale już nie mogłam wytrzymać. Jego ton przypominał mi ton ojca, kiedy chciał mnie uderzyć. Wróciły do mnie najgorsze wspomnienia i zaczęłam cicho płakać. Nie wiem ile czasu minęło. Usłyszałam otwierające się drzwi od pokoju chłopaka. Szybko wstałam i otarłam łzy.
-Dlaczego płakałaś?-spytał zaskoczony.
-Nie płakałam-kłamałam. Nie wiedziałam, że będzie to po mnie widać.
-Przecież nie jestem ślepy. Proszę powiedz co się stało.
-Chodzi o twój ton głosu i moje wspomnienia-zaczęłam, ale głos mi się załamał i zaczęłam mocno płakać. Przytulił mnie do siebie i próbował uspokoić. Trochę mu to zajęło, bo byłam naprawdę roztrzęsiona, ale w końcu się uspokoiłam. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Jeżeli chcemy zdążyć przed ojcem po moje rzeczy musimy się pospieszyć.
-Chodź. Musimy iść po moje rzeczy-powiedziałam nagle.
Bez słowa wyszliśmy z jego domu i zbliżyliśmy się do mojego. Kiedy było go już widać poprosiłam, by David zaczekał, a sama poszłam sprawdzić, czy ojca jeszcze nie ma. Przywołałam go gestem i razem weszliśmy do środka. W powietrzu unosiła się woń alkoholu, a na podłodze walało się pełno butelek po alkoholu. Niepewnie spojrzałam na chłopaka. Widziałam przerażenie w jego oczech. Wiedziałam, że zaczął się wszystkiego domyślać. Zabrałam go do swojego pokoju i szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Pieniędzy nie było na miejscu. Ojciec musiał je znaleźć i przepić. Westchnęłam ciężko, złapałam Davida za rękę i szybko zabrałam z tego miejsca. Do niego wróciliśmy szybko. Kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju zaczęłam mówić.
-Moja mama zginęła w wypadku jakiś czas temu. Od jej śmierci mój ojciec pije. Kiedy jest nawalony nie panuje nad sobą. To przez niego te wszystkie siniaki. Bije mnie. Jest naprawdę ciężko. Coraz trudniej mi to znieść. Dłużej chyba nie dam sobie sama rady.
Po tych słowach, które wypowiedziałam pewnie i szybko, spojrzałam na niego. Był w szoku. Po chwili mnie przytulił, a ja zaczęłam płakać mu w ramię. Nie wiem ile to trwało. Nagle do jego pokoju weszła mama chłopaka. Spojrzała na niego karcącym wzrokiem.
-Dzień dobry. Mam na imię Mia. Jestem przyjaciółką Davida-przedstawiłam się nieśmiało. Kiedy spojrzałam na kobiete pomyślałam, że skądś ją znam. Nie mam pojęcia skąd, ale jej twarz wydaje się znajoma.
-Mia? Jesteś córką Lisy Rogers?
-Tak, to ja-powiedziałam. Już wiedziałam skąd znam kobietę. To pani Samantha. Była przyjaciółką mamy. Wyprowadziła się stąd, bo dostała lepiej płatną pracę. Nawet nie wiedziałam, że ma syna.
-Jak się czujesz po śmerci mamy?-spytała delikatnie.
-Nie jest najlepiej-kiedy to mówiłam do moich oczu napłynęły łzy.
-Tak mi przykro. Lisa była wspaniałą kobietą-zobaczyłam w jej oczach łzy.
Później opowiedziałam jej trochę o sobie. O tym jak się czuje. Nie wspomniałam tylko o tym, że ojciec pije i mnie bije. Później mama Davida zadała kolejne pytanie.
-A więc to ty zatrzymasz się u nas w tym tygodniu?
-Owszem. Tata wyjeżdża. Ma jakieś ważne sprawy do załatwienia.
-Rozumiem. Ja muszę już iść do pracy. Trzymaj się Mia. Zajmij się nią David-po tych słowach wyszła.
-Znasz moją mamę?-spytał David po krótkim milczeniu.
-Była przyjaciółką mojej mamy-odpowiedziałam szczerze.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale poczułam ogromne zmęczenie, więc wzięłam prysznic i położyłam się. Tym razem nic nie mówiąc poszłam do salonu na kanapę. Prawdopodobnie David nawet nie zdążył tego zauważyć, a ja zmęczona zasnęłam.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Informacja

Hej :) Chciałabym was poinformować, że od następnego rozdziału będę pisała w pierwszej osobie, bo tak mi wygodniej. Sorry za zmiany, ale po prostu tak łatwiej będzie mi pisać. Dzięki za zrozumienie. Trzymajcie się cieplutko / Maddy

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział IV

   Po tym, co zobaczył David Mia nie chodziła do szkoły. Bała się konfrontacji z nim. Przed ojcem starała się uciekać. Czasem tylko dostała po plecach, ale nic więcej. Twarz już prawie się wygoiła i dziewczyna zamierzała wrócić do szkoły. Nie mogła już wytrzymać, kiedy siedziała w domu, wiedząc, że od ojca dzielą ją czasem tylko drzwi. Mimo, że ciągle miała na twarzy niewielkie siniaki i nie do końca wygojoną ranę poszła do szkoły. Nie mogła już siedzieć w domu sam na sam z ojcem. Przecież on w każdej chwili mógłbym wywarzyć drzwi. Wyszła z domu cicho i szybko, a do szkoły poszła pieszo. Kiedy znalazła sie przed budynkiem poczuła ulgę zmieszaną ze strachem. Bała się, że David wszystko rozpowiedział. Pchnęła niepewnie drzwi szkoły i weszła do środka. Wkrótce zauważyła znajomych. Pierwsza podbiegła do niej Emma. Przytuliła ją serdecznie. Kiedy zauważyła siniaki zaczęła pytać.
-Co ci się stało?
-To nic takiego. Wiesz, że mieszkam za laskiem. Kiedy w niedziele wracałam do domu jakiś pijany mężczyzna mnie pchnął, a ja upadłam na twarz, bo nie zdążyłam zareagować-mówiła, myśląc o ojcu.
-Ale już jest dobrze tak?-spytała zatroskana Em.
-Tak-powiedziała Mia z firmowym, sztucznym uśmiechem.
-W takim razie chodźmy do reszty-rzuciła wesoło dziewczyna.
   Kiedy podeszły do reszty Mia spojrzała na Davida. W jego oczach widniało przerażenie. Musiał bać się o dziewczynę, w końcu widział ją w takim stanie...
-Hej Mia-powiedzieli chórem wszyscy, prócz Davida.
-Hej! Tak za wami tęskniłam-powiedziała udając szczęśliwą.
-Możemy chwilę porozmawiać-spytał nagle David.
   Wszyscy na niego popatrzyli, ale on nic sobie z tego nie robił i spytał ponownie. Mia tylko kiwnęła głową i poszła za chłopakiem. Odeszli dość daleko od reszty paczki.
-Co ci się stało Mia? Proszę powiedz, wiesz jak się o ciebie bałem-zaczął.
-To naprawdę nic takiego. Tylko proszę, nie mów im o tym co widziałeś-mówiąc to spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
-Nic im nie powiem, ale pod warunkiem, że powiesz mi co się stało-nie dawał za wygraną.
-Nie wiem, czy ci powiem, ale spotkajmy się w parku po szkole. Wtedy porozmawiamy-powiedziała i odeszła.
   Zadzwonił dzwonek i wszyscy rozeszli się do klas. Ten dzień minął Mii szybko. Po raz pierwszy od tamtego feralnego dnia, choć przez chwilę, nie bała się o swoje życie. Jednak musiał zadzwonić ostatni dzwonek. Dziewczyna nie żegnając się nawet z przyjaciółmi poszła do parku i czekała na Davida. Wiedziała, że ma mało czasu. Musiała wrócić przed ojcem.
-Jesteś wreszcie-powiedziała gdy tylko zobaczyła Davida.
-Możesz mi w końcu wyjaśnić co się wtedy stało?
-To nie jest takie proste. Ale chcę cię zapewnić, że to był przypadek i teraz nic mi nie grozi-powiedziała używając "fałszywego uśmiechu"
-Nie wierzę ci. Proszę, nie okłamuj mnie-wałkował temat.
-Nie kłamię. A to, że mi nie wierzysz to już nie mój problem. Wywiązałam się ze swojej części umowy. Teraz proszę, nic nikomu nie mów. Przepraszam cię ale się spieszę-rzuciła i zaczęła biec w stronę domu.
   Bała się, że ojciec w między czasie wróci. Kolejnych ran, siniaków nie dałaby rady kryć. David już się domyślał, że coś jest nie tak. Nie chciała, żeby ktoś jeszcze się w to wplątał. Niedługo później była w domu. Zdążyła przed ojcem. Nagle usłyszała, że ktoś dzwoni do drzwi. Zaryzykowała i je otworzyła. Była w szoku, kiedy ujrzała przed nimi Davida.
-Co ty tu robisz?! Spierdalaj, jeśli nie chcesz mi narobić problemów!
-Nigdzie nie pójdę, dopóki mi tego wszystkiego nie wyjaśnisz-powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
   Dziewczyna zauważyła ojca idącego w stronę domu więc wzięła chłopaka za rękę i pobiegła z nim w stronę lasu. Obejrzała się i zobaczyła, że ojciec biegnie za nimi. Doganiał ich, ale upadł. Dziewczyna przyspieszyła. David chciał zobaczyć co się dzieje, ale krzyknęła:
-Nie oglądaj się!
-Ale czemu?!
-Później ci to wyjaśnię
   Biegli jeszcze dobre 15 min, aż w końcu dziewczyna nie dała rady i się zatrzymała.
-Co się stało Mia?! Teraz się już nie wykręcisz!-krzyczał zdenerwowany i zaniepokojony David.
-Nie mam siły teraz o tym mówić. Możemy najpierw chwilę odpocząć?-spytała delikatnie.
-No cóż, dobrze.
-Mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. Czy mogłabym u ciebie przenocować?
-Ale dlaczego?
-Odpowiedz tak lub nie i po sprawie.
-No dobrze, zgadzam się.
-Dziękuję-szepnęła dziewczyna.
   Odpoczęli jeszcze chwilę i ruszyli w stronę parku. Nie odzywali się. Po prostu szli w stronę domu Davida. Kiedy dotarli na miejsce chłopak zaprosił Mie do środka.
-A twoi rodzice?-spytała.
-Całe noce przesiadują w pracy. W dzień siedzą w swoich gabinetach i tam pracuą, więc się nie przejmuj-powiedział smutno-tam jes łazienka. Tu są jakieś ręczniki. Weź je i idź się wykąpać. Dam ci jeszcze moją koszulkę. Pewnie będzie za duża, ale przynajmniej świeża i czysta.
-Dziękuję-powiedziała.
   Później wzięła szybki prysznic i przebrała się w koszulkę chłopaka. Nie miała nic na nogach, więc było widać jej siniaki. Nie przejmowała się tym zbytnio. Chłopak i tak w tym już siedział. Wyszła z łazienki i zobaczyła Davida.
-Jestem strasznie zmęczona. Gdzie mogę się położyć?-spytała.
-Będziesz spała w moim pokou. Ja prześpię się na kanapie-odpowiedział.
-Nie zgadzam się. To ja mogę na niej spać. Ty idź do siebie-powiedziała Mia.
   Nawet nie zauważyła, że idą w stronę, prawdopodobnie, pokoju chłopaka. Kiedy otworzył drzwi jej oczom ukazało się piękne, duże pomieszczenie. Ściany były popielate. Na jednej z nich były plakaty z autografami najróżniejszych raperów. Pod ścianą na przeciwko drzwi stało ogromne łóżko. Było tam też biurko i dwie pary drzwi:do łazienki i garderoby.
-To twój pokój?-spytała dziewczyna kiedy się otrząsnęła.
-Tak. Robi wrażenie co?-spytał z lekko kpiącym uśmieszkiem.
-To co, ja już idę do salonu, na kanapę-powiedziała nagle.
-O nie. Ty śpisz tutaj-protestował.
-W takim razie możemy spać tutaj razem, jeżeli ci to nie przeszkadza-zaproponowała Mia.
-Zgoda-powiedział i rzucił się na łóżko.
   Mia delikatnie się położyła obok niego i niemal natychmiast zasnęła. Ten dzień był dla niej strasznie męczący.

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział III

   Od zajścia z ojcem minął tydzień. Mii udawało się go unikać aż do tego ranka. Dziewczynę obudziło nagłe szarpnięcie. To był jej ojciec.
-O nie! Zapomniałam zamknąć wczoraj drzwi-pomyślała przestraszona.
-Myślałaś, że będziesz mi uciekać w nieskończoność-krzyczał pijany mężczyzna.
Dziewczyna nie odezwała się ani słowem. Schowała twarz w dłoniach i czekała co się stanie.
-Dawaj pieniądze ty mała dziwko-usłyszała.
-Nie mam-powiedziała bardzo cichutko.
-Coś ty powiedziała?! Nie masz?!-krzyczał ojciec-Powtórz.
-Nie mam-tym razem wypowiedziała te słowa odprobinę głośniej.
-Nie wierzę ci-jej ojciec był coraz bardziej zdenerwowany.
-Naprawdę nic nie mam-łkała Mia.
Kiedy ojciec zauważył u niej łzy, które były oznaką słabości uderzył ją w osłoniętą rękoma twarz. Ręce chroniące buzie nie wiele dały. Poczuła mocny ból. Z wargi leciała jej krew.
-Natychmiast idź kupić mi flaszkę. Jak mi jej zaraz nie przyniesiesz-po tych słowach przerwał i jeszcze raz uderzył ją w nie osłoniętą twarz. Tym razem rozciął jej policzek.
   Dziewczyna pospiesznie się ubrała i uczesała. Przemyła delikatnie twarz i wybiegła z domu. Wiedziała, że musi przynieść ojcu alkohol, bo nie miała gdzie pójść, a gdyby tego nie zrobiła pobiłby ją. Pobiegła do sklepu. Modliła się, by nie spotkać nikogo znajomego, a także o to, by sprzedano jej alkohol. Była już blisko, kiedy zauważyła zbliżających się znajomych. Nie wiedziała co zrobić. Była świadoma, że nie mogą zobaczyć jej w takim stanie, że nie mogą widzieć jej twarzy. Zaczęła się szybko oddalać. Miała nadzieje, że jej nie zauważyli.
-Czy to nie jest przypadkiem Mia?-spytał Paul.
-Tak, to chyba ona-powiedziała uradowana Emma.
-Mia! Mia!-krzyknęli chórkiem jej znajomi.
   Mia to słyszała, ale nie mogła się im pokazać. Zaczęła biec. Zobaczyła lasek i skryła się w nim.
-Coś się musiało stać. Normalnie się tak nie zachowuje-wydukała roztrzęsiona Em.
-Może pójdę jej poszukać-zaproponował David.
-Pójdziemy wszyscy-dodała Lilly.
-Możemy ją wystraszyć. Lepiej pójdę sam-postanowił David.
-Ale ty jej prawie nie znasz-narzekał Paul.
-Właśnie, jeżeli chce coś ukryć przed nami, to co dopiero przed tobą-wtrąciła Emma.
-I tak ja pójdę. Wy sobie nie przeszkadzajcie-dobitnie powiedział David i pobiegł w stronę lasku.
   Chłopak miał cichą nadzieję, że znajdzie Mie tam, gdzie spotkał ją ostatnio. Nie pomylił się. Zobaczył dziewczynę opartą o pień drzewa i płaczącą. Co prawda nie widział jej twarzy, bo schowała ją w dłoniach, ale dokładnie wiedział, że płacze.
-Hej księżniczko. Dlaczego płaczesz?-spytał zmartwiony David.
-Co ty tu robisz?! Odejdź!-krzyczała nie podnosząc głowy.
-Co to jest?
 Na rękach dziewczyny zaczęła zbierać się krew z twarzy. Zauważył to David. Wtedy Mia także to sobie uświadomiła. Chłopak delikatnie zabrał jej ręce z twarzy. Nie spodziewał się widoku zmasakrowanej dziewczyny.
-O Boże! Co ci się stało?-spytał ze strachem.
-To nic takiego-wydukała przez łzy.
Chciała się ukryć przed jego wzrokiem. On już nic nie mówił tylko delikatnie ją przytulił. Widząc, że go nie odpycha zaczął gładzić ją po włosach. Nagle dziewczyna go odepchnęła, podniosła się i szybko odbiegła w kierunku sklepu. Wiedziała, że musi się spieszyć. Tym razem pewnie weszła do środka i kupiła alkohol dla ojca.
   Tymczasem David ciągle nie mógł się otrząsnąć z tego co się przed chwilą stało. Ciągle siedział pod tym drzewem z plamą po krwi dziewczyny na koszulce.